poniedziałek, 9 marca 2015

Rozdział 15

Uciekała najszybciej jak potrafiła ale na daremno. Ciągle był za nią. Szedł spokojnie, a ona i uciekała w popłochu. Skręciła w pewną uliczkę i to był jej błąd. To była ślepa uliczka. Zaczęła krzyczeć ze strachu i tu popełniła drugi błąd.
Nie znała tego miasta. Była na odwiedziny u swojej rodziny, a teraz spotykał ją błąd. Mogła jechać taksówką.
Znalazł ją i podchodził w jej stronę. Czuł jej strach i to jak ją paraliżuje. Wołała o pomoc na daremnie. Znajdowali się w miej zaludnionej dzielnicy gdzie ludzie żyli z takimi przypadkami codziennie i nie zwracali na to uwagi. Bali się o swoje życie.
Głos ugrzązł w gardle kiedy zobaczyła błysk metalu.
Przeciął jej gardło. Miał to we krwi i nie używał nawet siły. Nawet o tym nie musiał myśleć. Jedno precyzyjne i szybkie cięcie by po chwili zrobić jeszcze jedno i jeszcze jedno. To był jego znak, że to on, a nie jakaś tania podróba . Spotykał wielu takich ludzi, którzy próbowali go naśladować ale marnie kończyli.
Westchnął przeciągle. Miał zawsze nadzieje, że będzie ciekawiej ale zawsze na marne osoby, które nie walczyły o przetrwanie. Chciał tylko jedną spotkać. Tą, która wsadziła go do paki. Chciał sprawdzić jej umiejętności.

Był środek wieczora i wszyscy zostali wezwani do swoich biur. Rainer wstał niechętnie i chciał wyjść ale zatrzymała go Angela. Wyjaśnił jej wszystko i sama wyszła. Podwiózł ją do domu i czekał do póki nie wyjdzie z domu. Jak wyszła wyglądała trochę inaczej. Jakby była bardziej pewna siebie, a to co się stało kilka godzin temu nie znaczyło. Zapomniała.
Ubrana była w długie, przylegające, czarne dżinsy. Czarną do pępka bluzkę na ramiączkach i na to płaszcz długi czarny. Dodatkowo szpilki na 5 centymetrów. Chociaż dużo było tam czerni to idealnie do niej pasowała. Czerń i czerwień były częścią jej życia.
Wsiadła do jego auta na chwilę.
- Też muszę jechać do biura. - Oznajmiła i chciała już wysiąść ale chwycił ją za nadgarstek i przyciągnął w swoją stronę.
Zaskoczona była tym i późno zareagowała. Pocałował ją delikatnie ale jakże zmysłowo. Nie miała nawet szansy na odwzajemnienie tego. Z grymasem na twarzy ale w środku zrobiło się jej ciepło od tego pocałunku, wsiadła do swojego samochodu i ruszyła z piskiem opon. Musiała się śpieszyć.

Był wieczór. Minął cały dzień odkąd widział się z siostrą poprzedniego wieczora. Martwił się o nią. Nie kontaktowała się z nim, a nawet nie przyjechała do rezydencji Lucy.
Musieli pilnie przyjechać do biura i przerwać zlecenia. Wszyscy się zjawili nawet Angela, choć nie wyglądała najlepiej ale zręcznie to ukrywała. Nikt nie zobaczył różnicy oprócz Natsu.
Usłyszeli szczęk otwieranych drzwi, a potem trzask. Wszyscy zwrócili wzrok na Mastera. Od razu było widać, że nie ma humoru. Grymas, który widniał na tej twarzy był inny niż zazwyczaj. Coś go trapiło.
Omiótł wzrokiem wszystkich.
- Widzę, że wszyscy już są. Idealnie. -  Odezwał się, a jego głos był mocny  i silny, który był wręcz przeciwny do jego wzrostu czy nawet wieku. Ich organizacja nie była duża ale za to silna i precyzyjna. Składali się  tylko z dziesięciu osób i im to wystarczyło. Byli zgrani i podawali sobie każdą informacje niezbędną do przeżycia kolejnego dnia. - Wezwałem tu was nie z byle powodu. - Zasiadł za biurkiem i skupił swój wzrok na zielonookiej. - On wrócił. - To jedno słowo wystarczyło, żeby się spięli, a najbardziej Angela.
Nie musieli pytać o kogo chodzi. Aż za dobrze wiedzieli. Tylko jego można było się obawiać.
- To...nie..możliwe. - Wykrztusiła różowo włosa.
Nikt się nie dziwił jej reakcji. Spotkała go raz. Nazywał  siebie Bogiem Śmierci, a czy nim był? Owszem od 20 lat zabił już ponad 300 osób jak nie więcej. Głównie były to kobiety, młode. A ona jako jedyna spośród jego ofiar przeżyła, chociaż walczyła o życie jakiś rok.
- Tym razem będzie inaczej... - Zaczął Master widząc jej reakcje.
Raz już widział tą reakcje i nie chciał jej znowu zobaczyć ale nie udało się. Nikt, nawet on nie pomyślał, że wyjdzie jeszcze na wolność.
Wyglądała na przerażoną tym faktem, że wyszedł. Sam siebie obwiniał za tą całą sytuację.
- Gdzie to się stało? - Zapytała i zacisnęła ręce byle tylko uspokoić ich drżenie.
- M.Ster. Czwarta uliczka. - Odparł,  a ona czym prędzej wybiegła.
- Angela! - Krzyknął za nią Natsu i pobiegł za nią.
Wsiadł w ostatniej chwili do samochodu za nim odjechała.
- Co ty wyprawiasz?! - Nakrzyczał na nią.
- Muszę go znaleźć. - Odparła bardziej sama do siebie niż do niego.
Przez resztę drogi się nie odzywała ale wyczytał z jej oczu co ma zamiar zrobić.
Była jego jedyną ofiarą, która przeżyła. Działo się to 9 lat temu. Minął dopiero rok od jej dołączenia do organizacji. Dostała niewinne zlecenia dla początkującego ale było inaczej. Spotkała Boga Śmierci. Została poważnie ranna i jakimś cudem przeżyła. Została ranna z własnego wyboru.
Dzięki tej decyzji został złapany i skazany na dożywocie. Jednak wrócił.
Ciągle miała bliznę na brzuchu. Jedyna ranna, która po nim została choć miała ich więcej. Ta jedna została i zostały z nią wspomnienia.
Postanowiła go zabić. To jedyne rozwiązanie by go powstrzymać i zdawała sobie sprawę, że chce ją znaleźć.
Stali na dachu po drugiej stronie ulicy i obserwowali uliczkę. Było mnóstwo radiowozów, a ciało jednak ciągle zostało na swoim miejscu. Minęła cała doba, a oni ciągle nie wzięli ciała.
- Dziwne. - Mruknęła po nosem i wyciągnęła lornetkę by lepiej widzieć ciało.
Zobaczyła rany cięte na szyi i tylko na szyi. Na szczęście miała bardzo dobrą lornetkę dzięki czemu mogła poprawiać rozdzielczość i nawet z daleka widzieć coś jakby stała tuż przed tym.
- Nóż myśliwski Bowie. Z ząbkowanym ostrzem.
- Skąd wiesz? - Zapytał zaskoczony.
- Tylko nóż Bowie ma charakterystyczne drugie ostrze. Ma lekki łuk. Dobry do podrzynania ścięgien. I zazwyczaj właśnie tym się posługuje.
- Rozumiem, a co jest takiego w tym dziwnego? - Obserwował ciało z lornetki i nie mógł zobaczyć tego co ona.
- Musiał chyba zmienić metody zabijania albo go to zaczęło nudzić. - Mruknęła z niesmakiem.
- Co masz na myśli? - Usłyszała głos.
Zerknęła za siebie i zobaczyła Stinga z Rogue.  A było ich więcej.
- Ciekawe. Sting i Rgue z Sabertooth, Jura i Lyon z Lamia Scale, Ren i Hibiki Blue Pegasus, Kagura i Millianna Mermaid Heel i Rainer i Flare z Raven Tail. - Omiotła wszystkich wzrokiem. - Co was tu sprowadza wszystkich? - Zadrwiła z nich.
- Dobrze wiesz co i odpowiedz na moje pytanie. - Warknął zniecierpliwiony Sting.
- Pff.. Nie muszę. - Zarzuciła włosami i odwróciła się do niego plecami. - Nie ma sensu to wyjaśniać takim dzieciom jak wy to wszystko... - Zerknęła za siebie i spojrzała na Jurę. - ... no w sumie z jednym wyjątkiem. - Oblizała prowokująco usta i uśmiechnęła się wrednie. - Natsu. Choć Wiem wszystko co nam trzeba.
Ruszyła w ich stronę i minęła. Sting chciał ją chwycić za rękę ale Natsu był szybszy.
- Spróbuj ją dotknąć, a powyrywać ci wszystkie kończyny. - Powiedział spokojnie, za spokojnie.
Każdy z nich wiedział co ta dwójka jest wstanie zrobić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz