piątek, 20 marca 2015

Rozdział 16

Natsu jak zwykle pilnował rodzinny Lucy. Sam Master nawet powiedział, że tylko on musi ich pilnować co szło teraz na rękę Angeli. Mogła robić co chce ale musiała zrobić kilka drobnych zleceń.
Leżała na dachu pewnego budynku z Karabinem maszynowym FN MAG. Działa na zasadzie opartej o odprowadzenie gazów prochowych przez boczny otwór lufie. Broń wyposażona jest w czteropołożeniowy regulator gazowy. Ryglowanie ryglem dźwigniowym. Mechanizm spustowy umożliwia tylko ogień ciągły. Zasilanie taśmowe, lewostronne. Taśma rozsypna M13. Karabin posiada lufę szybko wymienną zakończoną szczelinowym tłumikiem płomienia.
Miała pozbyć się grupy ludzi więc to zrobiła. Wmontowała tłumik i była daleko od celu więc szybko ją nie namierzą. Miała czas by stąd zwiać na spokojnie i nie zostawić śladów.  Jednak nie dbała o takie rzeczy to było już przyzwyczajenie i robiła to mechanicznie.
Miała zajęte myśli czymś innym. Myślała o Bogu śmierci. Zabijał  teraz inaczej swoje ofiary więc czy to aby na pewno był on. Minęło już pół roku od jego wolności.
Pakowała Karabin do torby i wtedy poczuła jak ktoś ją obejmuję w pasie. Chciała przywalić z łokcia ale ten ktoś ją zatrzymał. Chuchnął w jej ucho i przeszedł ją dreszcz.
- Skoro dajesz się zajść od tyłu znaczy, że coś ciebie trapi. - Mruknął w jej ucho Rainer.
- Skąd wiedziałeś, że tu jestem? - Zapytała go i uwolniła się z jego uścisku.
Westchnął zrezygnowany.
- Obserwowałem ciebie i nawet tego nie zauważyłaś. To coś dziwnego. - Prychnęła zła. - Nie denerwuj się tak. - Podszedł do niej i chwycił jej pasmo włosów. - O czym tak intensywnie myślisz ? - Zapytał cicho.
- Nie twój interes. - Odepchnęła jego rękę i ruszyła do drzwi.
Chciała je otworzyć ale Rainer chwycił ją za nadgarstek.
- Puść. - Warknęła.
- Nie. Bądź ze mną w końcu szczera! Nie możesz wiecznie wszystkiego w sobie tłumić! Kiedyś tego nie wytrzymasz i zostaniesz sama! Dlaczego nie chcesz przyjąć mojego wsparcia? - Głos na końcu mu się załamywał.
- Ra.. - Nie dokończyła nawet wymówić jego imienia kiedy poczuła jak coś przebija jej pierś.
Z tyłu za nią stał zamaskowany mężczyzna i wbijał nóż myśliwski. Wyciągnął go i szybko uciekł.
Angela wypluła krew z ust zalegającą i spadała w dół. Rainer w ostatniej chwili ją chwycił przed upadkiem i obrócił na plecy.
- Angela. - Wypowiedział głucho jej imię.
Wyciągnął telefon i zadzwonił po pogotowie. Pilnował żeby nie zamknęła oczu. Nie chciał stracić jedynego sensu swojego życia. Tylko dla niej żył. Nie miał nikogo innego oprócz jej.
- Nie zamykaj oczu. - Błagał ją ale ona go nie słyszała.
Szumiło jej w uszach i ledwo utrzymywała kontakt wzrokowy z Rainerem. Cieszyła się, że tylko ona przez swoją głupotę jest ranna. Dała się zaskoczyć bo myślała o tym Bogu Śmierci. Sam do niej przyszedł i ją trafił. Czuła jak ulatuje się z niej życie. Podniosła rękę do góry i dotknęła policzka Rainera.
- Żałuje.. tylko tego... że... nie byłam... z tobą... szczera.... - Wyszeptała ostatnie słowa na jakie było ją stać.
Wypluła mnóstwo krwi, a ręka jej opadła. Straciła przytomność ale Rainer już wiedział, że tylko cud może się zdarzyć by to przeżyła.
Po 5 minutach usłyszał dźwięk syren ale było już za późno. Oddała ostatnie tchnienie.

Minęły 2 dni odkąd Angela ich opuściła. Rodzice, brat, cała organizacja i przyjaciele stali wokół grobu, a z daleka patrzał na to wszystko Rainer. Nikt nie mógł w to uwierzyć. Nawet nie chcieli. To było dla nich za trudne. Była najlepsza, a zginęła jako pierwsza.
Nikt nie ukrywał łez. Płakali bo stracili przyjaciela i członka rodziny.

KONIEC

2 komentarze:

  1. Ech... Szkoda, że to koniec, bardzo lubiłam to czytać :'( ale rozdział i tak jak zawsze zajebisty :D

    OdpowiedzUsuń