niedziela, 5 kwietnia 2015

Rozdział Koniec?

Życie się toczyło własnym krokiem. Zapanował chwilowy spokój by po jakimś czasie znowu ludzie zaczęli się mordować.
Bóg Śmierci zabił bardzo ważnego pionka w grze i nie wiedzieli co teraz robić. Kontynuować to co było zaczęte czy już to zakończyć?
Każda z organizacji chciała ją zabić własnymi rękami, ale nie mieli teraz jak to zrobić, zaś Fairy Tail było przygnębione. Ucichło jakby cała organizacja umarła i nigdy nie istniała.
Jednakże oni mieli ważniejszy cel. Znaleźć zabójce ich członka rodzinny by pomścić. Wiedzieli, że nie zwrócą jej tym życia ale przynajmniej byli by usatysfakcjonowani i mogli powrócić do swojego życia.
Szukali go już trzy miesiące i żądne wieści do nich nie dotarły. Jakby on sam zniknął z powierzchni ziemi. Nie zamierzali odpuszczać, będą szukać do skutku.

- Natsu. - Mruknęła cicho Lucy i spojrzała na Dragneela. Był inny, bardziej poważny i nie uśmiechał się już. Był zbyt przybity. To w końcu jego siostra umarła i nie było go przy niej.
Chciał odejść i dalej patrolować mieszkanie Lucy ale nie pozwoliła mu na to. Objęła go od tyłu i położyła głowę na jego plecach.
- Odpocznij. - Powiedziała w jego plecy i ścisnęła mocniej gdy poczuła jego ręce wokół jej nadgarstków. - Natsu. Tak nie zwrócisz jej życia wykańczając siebie. Odpocznij, najedz się. Żyj dla niej. - Czuła jak się spina.
- Lucy. - Mruknął cicho i poczuła coś mokrego na swoich dłoniach.
Podniosła głowę do góry i zobaczyła jak po policzkach Natsu płynął łzy. Nie mogła uwierzyć w to ale rozumiała go jak się teraz czuł. Uwolnił się z jej objęć, obrócił twarzą do niej i znowu przygarnął do siebie.
Chciał poczuć ciepło inne osoby. Tak jak zawsze czuł ciepło swojej siostry.

- Wiesz, że źle zrobiłaś odgrywając  taką scenę. - Odezwał się mężczyzna i wpatrywał się w ciało zgrabnej kobiety, która zmieniała sobie opatrunek.
Sam nie wiedział jak się na to zgodził ale miał u niej dług i w końcu go spłacił. Teraz może żyć jak normalny obywatel jednakże..
Znowu na nią spojrzał. Miała czarne włosy do połowy pleców i niebieskie oczy. Ubrana była w zwykłą bluzkę i dżinsy. Do tego adidasy i brązowa kurtka.
- Nie powinnaś tego robić. Wiele osób pogrążył się w żałobie, a cała organizacja w zemstę. Chcą mnie zabić i co teraz z tym zrobisz! Angela! - Spojrzała na mnie i się uspokoiłem.
- Będę ciebie chronić byś żył jako normalny człowiek. - Skierowała się w stronę drzwi. - I jeszcze jedno. - Odwróciła się do niego za nim wyszła z domu. - Od dziś nazywam się Rei.

piątek, 20 marca 2015

Rozdział 16

Natsu jak zwykle pilnował rodzinny Lucy. Sam Master nawet powiedział, że tylko on musi ich pilnować co szło teraz na rękę Angeli. Mogła robić co chce ale musiała zrobić kilka drobnych zleceń.
Leżała na dachu pewnego budynku z Karabinem maszynowym FN MAG. Działa na zasadzie opartej o odprowadzenie gazów prochowych przez boczny otwór lufie. Broń wyposażona jest w czteropołożeniowy regulator gazowy. Ryglowanie ryglem dźwigniowym. Mechanizm spustowy umożliwia tylko ogień ciągły. Zasilanie taśmowe, lewostronne. Taśma rozsypna M13. Karabin posiada lufę szybko wymienną zakończoną szczelinowym tłumikiem płomienia.
Miała pozbyć się grupy ludzi więc to zrobiła. Wmontowała tłumik i była daleko od celu więc szybko ją nie namierzą. Miała czas by stąd zwiać na spokojnie i nie zostawić śladów.  Jednak nie dbała o takie rzeczy to było już przyzwyczajenie i robiła to mechanicznie.
Miała zajęte myśli czymś innym. Myślała o Bogu śmierci. Zabijał  teraz inaczej swoje ofiary więc czy to aby na pewno był on. Minęło już pół roku od jego wolności.
Pakowała Karabin do torby i wtedy poczuła jak ktoś ją obejmuję w pasie. Chciała przywalić z łokcia ale ten ktoś ją zatrzymał. Chuchnął w jej ucho i przeszedł ją dreszcz.
- Skoro dajesz się zajść od tyłu znaczy, że coś ciebie trapi. - Mruknął w jej ucho Rainer.
- Skąd wiedziałeś, że tu jestem? - Zapytała go i uwolniła się z jego uścisku.
Westchnął zrezygnowany.
- Obserwowałem ciebie i nawet tego nie zauważyłaś. To coś dziwnego. - Prychnęła zła. - Nie denerwuj się tak. - Podszedł do niej i chwycił jej pasmo włosów. - O czym tak intensywnie myślisz ? - Zapytał cicho.
- Nie twój interes. - Odepchnęła jego rękę i ruszyła do drzwi.
Chciała je otworzyć ale Rainer chwycił ją za nadgarstek.
- Puść. - Warknęła.
- Nie. Bądź ze mną w końcu szczera! Nie możesz wiecznie wszystkiego w sobie tłumić! Kiedyś tego nie wytrzymasz i zostaniesz sama! Dlaczego nie chcesz przyjąć mojego wsparcia? - Głos na końcu mu się załamywał.
- Ra.. - Nie dokończyła nawet wymówić jego imienia kiedy poczuła jak coś przebija jej pierś.
Z tyłu za nią stał zamaskowany mężczyzna i wbijał nóż myśliwski. Wyciągnął go i szybko uciekł.
Angela wypluła krew z ust zalegającą i spadała w dół. Rainer w ostatniej chwili ją chwycił przed upadkiem i obrócił na plecy.
- Angela. - Wypowiedział głucho jej imię.
Wyciągnął telefon i zadzwonił po pogotowie. Pilnował żeby nie zamknęła oczu. Nie chciał stracić jedynego sensu swojego życia. Tylko dla niej żył. Nie miał nikogo innego oprócz jej.
- Nie zamykaj oczu. - Błagał ją ale ona go nie słyszała.
Szumiło jej w uszach i ledwo utrzymywała kontakt wzrokowy z Rainerem. Cieszyła się, że tylko ona przez swoją głupotę jest ranna. Dała się zaskoczyć bo myślała o tym Bogu Śmierci. Sam do niej przyszedł i ją trafił. Czuła jak ulatuje się z niej życie. Podniosła rękę do góry i dotknęła policzka Rainera.
- Żałuje.. tylko tego... że... nie byłam... z tobą... szczera.... - Wyszeptała ostatnie słowa na jakie było ją stać.
Wypluła mnóstwo krwi, a ręka jej opadła. Straciła przytomność ale Rainer już wiedział, że tylko cud może się zdarzyć by to przeżyła.
Po 5 minutach usłyszał dźwięk syren ale było już za późno. Oddała ostatnie tchnienie.

Minęły 2 dni odkąd Angela ich opuściła. Rodzice, brat, cała organizacja i przyjaciele stali wokół grobu, a z daleka patrzał na to wszystko Rainer. Nikt nie mógł w to uwierzyć. Nawet nie chcieli. To było dla nich za trudne. Była najlepsza, a zginęła jako pierwsza.
Nikt nie ukrywał łez. Płakali bo stracili przyjaciela i członka rodziny.

KONIEC

poniedziałek, 9 marca 2015

Rozdział 15

Uciekała najszybciej jak potrafiła ale na daremno. Ciągle był za nią. Szedł spokojnie, a ona i uciekała w popłochu. Skręciła w pewną uliczkę i to był jej błąd. To była ślepa uliczka. Zaczęła krzyczeć ze strachu i tu popełniła drugi błąd.
Nie znała tego miasta. Była na odwiedziny u swojej rodziny, a teraz spotykał ją błąd. Mogła jechać taksówką.
Znalazł ją i podchodził w jej stronę. Czuł jej strach i to jak ją paraliżuje. Wołała o pomoc na daremnie. Znajdowali się w miej zaludnionej dzielnicy gdzie ludzie żyli z takimi przypadkami codziennie i nie zwracali na to uwagi. Bali się o swoje życie.
Głos ugrzązł w gardle kiedy zobaczyła błysk metalu.
Przeciął jej gardło. Miał to we krwi i nie używał nawet siły. Nawet o tym nie musiał myśleć. Jedno precyzyjne i szybkie cięcie by po chwili zrobić jeszcze jedno i jeszcze jedno. To był jego znak, że to on, a nie jakaś tania podróba . Spotykał wielu takich ludzi, którzy próbowali go naśladować ale marnie kończyli.
Westchnął przeciągle. Miał zawsze nadzieje, że będzie ciekawiej ale zawsze na marne osoby, które nie walczyły o przetrwanie. Chciał tylko jedną spotkać. Tą, która wsadziła go do paki. Chciał sprawdzić jej umiejętności.

Był środek wieczora i wszyscy zostali wezwani do swoich biur. Rainer wstał niechętnie i chciał wyjść ale zatrzymała go Angela. Wyjaśnił jej wszystko i sama wyszła. Podwiózł ją do domu i czekał do póki nie wyjdzie z domu. Jak wyszła wyglądała trochę inaczej. Jakby była bardziej pewna siebie, a to co się stało kilka godzin temu nie znaczyło. Zapomniała.
Ubrana była w długie, przylegające, czarne dżinsy. Czarną do pępka bluzkę na ramiączkach i na to płaszcz długi czarny. Dodatkowo szpilki na 5 centymetrów. Chociaż dużo było tam czerni to idealnie do niej pasowała. Czerń i czerwień były częścią jej życia.
Wsiadła do jego auta na chwilę.
- Też muszę jechać do biura. - Oznajmiła i chciała już wysiąść ale chwycił ją za nadgarstek i przyciągnął w swoją stronę.
Zaskoczona była tym i późno zareagowała. Pocałował ją delikatnie ale jakże zmysłowo. Nie miała nawet szansy na odwzajemnienie tego. Z grymasem na twarzy ale w środku zrobiło się jej ciepło od tego pocałunku, wsiadła do swojego samochodu i ruszyła z piskiem opon. Musiała się śpieszyć.

Był wieczór. Minął cały dzień odkąd widział się z siostrą poprzedniego wieczora. Martwił się o nią. Nie kontaktowała się z nim, a nawet nie przyjechała do rezydencji Lucy.
Musieli pilnie przyjechać do biura i przerwać zlecenia. Wszyscy się zjawili nawet Angela, choć nie wyglądała najlepiej ale zręcznie to ukrywała. Nikt nie zobaczył różnicy oprócz Natsu.
Usłyszeli szczęk otwieranych drzwi, a potem trzask. Wszyscy zwrócili wzrok na Mastera. Od razu było widać, że nie ma humoru. Grymas, który widniał na tej twarzy był inny niż zazwyczaj. Coś go trapiło.
Omiótł wzrokiem wszystkich.
- Widzę, że wszyscy już są. Idealnie. -  Odezwał się, a jego głos był mocny  i silny, który był wręcz przeciwny do jego wzrostu czy nawet wieku. Ich organizacja nie była duża ale za to silna i precyzyjna. Składali się  tylko z dziesięciu osób i im to wystarczyło. Byli zgrani i podawali sobie każdą informacje niezbędną do przeżycia kolejnego dnia. - Wezwałem tu was nie z byle powodu. - Zasiadł za biurkiem i skupił swój wzrok na zielonookiej. - On wrócił. - To jedno słowo wystarczyło, żeby się spięli, a najbardziej Angela.
Nie musieli pytać o kogo chodzi. Aż za dobrze wiedzieli. Tylko jego można było się obawiać.
- To...nie..możliwe. - Wykrztusiła różowo włosa.
Nikt się nie dziwił jej reakcji. Spotkała go raz. Nazywał  siebie Bogiem Śmierci, a czy nim był? Owszem od 20 lat zabił już ponad 300 osób jak nie więcej. Głównie były to kobiety, młode. A ona jako jedyna spośród jego ofiar przeżyła, chociaż walczyła o życie jakiś rok.
- Tym razem będzie inaczej... - Zaczął Master widząc jej reakcje.
Raz już widział tą reakcje i nie chciał jej znowu zobaczyć ale nie udało się. Nikt, nawet on nie pomyślał, że wyjdzie jeszcze na wolność.
Wyglądała na przerażoną tym faktem, że wyszedł. Sam siebie obwiniał za tą całą sytuację.
- Gdzie to się stało? - Zapytała i zacisnęła ręce byle tylko uspokoić ich drżenie.
- M.Ster. Czwarta uliczka. - Odparł,  a ona czym prędzej wybiegła.
- Angela! - Krzyknął za nią Natsu i pobiegł za nią.
Wsiadł w ostatniej chwili do samochodu za nim odjechała.
- Co ty wyprawiasz?! - Nakrzyczał na nią.
- Muszę go znaleźć. - Odparła bardziej sama do siebie niż do niego.
Przez resztę drogi się nie odzywała ale wyczytał z jej oczu co ma zamiar zrobić.
Była jego jedyną ofiarą, która przeżyła. Działo się to 9 lat temu. Minął dopiero rok od jej dołączenia do organizacji. Dostała niewinne zlecenia dla początkującego ale było inaczej. Spotkała Boga Śmierci. Została poważnie ranna i jakimś cudem przeżyła. Została ranna z własnego wyboru.
Dzięki tej decyzji został złapany i skazany na dożywocie. Jednak wrócił.
Ciągle miała bliznę na brzuchu. Jedyna ranna, która po nim została choć miała ich więcej. Ta jedna została i zostały z nią wspomnienia.
Postanowiła go zabić. To jedyne rozwiązanie by go powstrzymać i zdawała sobie sprawę, że chce ją znaleźć.
Stali na dachu po drugiej stronie ulicy i obserwowali uliczkę. Było mnóstwo radiowozów, a ciało jednak ciągle zostało na swoim miejscu. Minęła cała doba, a oni ciągle nie wzięli ciała.
- Dziwne. - Mruknęła po nosem i wyciągnęła lornetkę by lepiej widzieć ciało.
Zobaczyła rany cięte na szyi i tylko na szyi. Na szczęście miała bardzo dobrą lornetkę dzięki czemu mogła poprawiać rozdzielczość i nawet z daleka widzieć coś jakby stała tuż przed tym.
- Nóż myśliwski Bowie. Z ząbkowanym ostrzem.
- Skąd wiesz? - Zapytał zaskoczony.
- Tylko nóż Bowie ma charakterystyczne drugie ostrze. Ma lekki łuk. Dobry do podrzynania ścięgien. I zazwyczaj właśnie tym się posługuje.
- Rozumiem, a co jest takiego w tym dziwnego? - Obserwował ciało z lornetki i nie mógł zobaczyć tego co ona.
- Musiał chyba zmienić metody zabijania albo go to zaczęło nudzić. - Mruknęła z niesmakiem.
- Co masz na myśli? - Usłyszała głos.
Zerknęła za siebie i zobaczyła Stinga z Rogue.  A było ich więcej.
- Ciekawe. Sting i Rgue z Sabertooth, Jura i Lyon z Lamia Scale, Ren i Hibiki Blue Pegasus, Kagura i Millianna Mermaid Heel i Rainer i Flare z Raven Tail. - Omiotła wszystkich wzrokiem. - Co was tu sprowadza wszystkich? - Zadrwiła z nich.
- Dobrze wiesz co i odpowiedz na moje pytanie. - Warknął zniecierpliwiony Sting.
- Pff.. Nie muszę. - Zarzuciła włosami i odwróciła się do niego plecami. - Nie ma sensu to wyjaśniać takim dzieciom jak wy to wszystko... - Zerknęła za siebie i spojrzała na Jurę. - ... no w sumie z jednym wyjątkiem. - Oblizała prowokująco usta i uśmiechnęła się wrednie. - Natsu. Choć Wiem wszystko co nam trzeba.
Ruszyła w ich stronę i minęła. Sting chciał ją chwycić za rękę ale Natsu był szybszy.
- Spróbuj ją dotknąć, a powyrywać ci wszystkie kończyny. - Powiedział spokojnie, za spokojnie.
Każdy z nich wiedział co ta dwójka jest wstanie zrobić.

czwartek, 5 marca 2015

Uwaga XD

Wiem, wiem mam tych blogów już 3 + jeszcze z koleżanką pisze ale nic nie mogę na to poradzić. :( Jak coś  mi utknie i mi się spodoba muszę napisać XD


To jest nowy blog o Nejrze i jej życiu. :)

sobota, 28 lutego 2015

Rozdział 14

Była wściekła na Natsu i na siebie, że tak mu uległa. Jechała właśnie do domu i próbowała się uspokoić. Nie śpieszyła się ale w końcu dojechała do domu. Spojrzała prze okno melancholijnym wzrokiem w stronę domu. Widziała światło w kuchni i w salonie. Uspokoiła się. Miała pewność, że Mama jest w domu. Wysiadła z auta i pognała do domu.
- Mamo! Wróciłam! - Krzyknęła jak zawsze ale nie usłyszała odpowiedzi.
Zaniepokoiła się tym. Zawsze od razu słyszała odpowiedź i w drzwiach kuchni stawała. Ruszyła tam i nikogo tam nie było. Odwróciła się szybko wyczuwając kogoś za sobą i zobaczyła błysk metalu. Oberwała metalowa rurą z końcówką rozszarpaną w lewą skroń. Upadła na ziemię i ktoś pociągnął ją za nogę w stronę salonu. Słychać był wredne śmiechy 3 osób, konkretniej mężczyzn.
- Miło, że w końcu się pojawiłaś. - Usłyszała znajomy głos swojego ojczyma. Był napity. - Nudziło się nam powoli. - Ciągle mówił ale Angela rozejrzała się po salonie i zobaczyła 2 dziewczyny.
Były ledwo przytomne. Całe poszarpane, zapłakane i zadrapane. Siedziały skulone na fotelu, gołe.
Jeden z nich chwycił ją za udo więc go kopnęła. Poleciał na stolik.
- Ej..ej.. Czyżbyś zapomniała? Spróbuj jeszcze raz tak zrobić, a matka oberwie. - Zaśmiał się Izak szyderczo. Wystarczyło jej wspomnieć o mamie, a już się uspokoiła.
Jak zawsze postanowiła być obojętna. Ignorowała to jak ją dotykali, lizali, całowali, uprawiali z nią sex czy nawet kaleczyli. Znosiła wszystko i nie wydawała z siebie żadnego odgłosu. Czuła się jak dziwka. Po kilku godzinach, a dokładniej jak zaczęło świtać zostawili ją w spokoju. Znudziła się im zabawa. Angela była posiniaczona i brudna. Odniosła nawet gorsze rany niż te 2 dziewczyny, które wciąż się kuliły ze strachu.
Po chwili wstała z sofy i ruszyła do góry chwiejnie. Wzięła ciuchy z pokoju i poszła się umyć. Ubrała na siebie dresy i bluzkę. Po czym wyszła z domu na spacer. Nie wzięła ze sobą telefonu, kluczy i portfela. Nie chciała mieć z nikim kontaktu dziś. Szła ulicami, a ludzie patrzeli na nią dziwnie. No cóż jak ma się limo na prawym oku i rozciętą wargę to co się dziwić.
Dochodziło już południe. Nie wiedziała, a nawet nie chciała wiedzieć czy ktoś ją szuka. W pewnym momencie wpadła na kogoś.
- Przepraszam. - Mruknęła do potrąconego. Chciała odejść ale oprawca chwycił ją za przedramię. - Powiedziałam przepraszam! -Warknęła wściekła i spojrzała na oprawcę.
- Wiem. - Odezwał się Rainer i dotknął jej policzka. Dotknął kciukiem jej rozciętej wargi. - To nie są rany zdobyte w bójce. - Mruknął. - Co się stało?
- A co ciebie to obchodzi?! - Krzyknęła zła i wyszarpała się mu. Odwróciła się i zaczęła biec przed siebie.
Nie chciała dziś nikogo spotkać, a szczególnie jego. Ale los chciał inaczej i jak zawsze robił jej pod górkę. Nie zdawała sobie sprawy, że Rainer biegnie za nią.
- Szybka jest. - Mruknął nie zadowolony i przyśpieszył. Byli nie daleko jego domu z czego się cieszył. Mógł ją tam zaciągnąć. W pewnym momencie zatrzymała się. Dogonił ją i zobaczył jak  z pod bluzki sączy się krew. Wziął ją na ręce. Nie patrzała na niego, nawet się nie odezwała. Co nie było do niej podobne. Szybko doszedł do domu. Położył ją na kanapie i poszedł po apteczkę.
- Pokażesz mi rany? - Spytał ale nie odpowiedziała tylko usiadła. Westchnął  i chwycił jej bluzkę. Nie podejrzewał nawet, że dziś nie założyła stanika. Jednak nie to go zaskoczyło. Tylko te jej rany na ciele. Dotknął ją delikatnie. - Okropne. - Rosła w nim wściekłość.
Kto mógł jej to zrobić? Krążyło mu to po głowię i zaczął ją opatrywać. Przez cały zabieg się nie odzywała. Chciał już odnieść apteczkę ale nie zrobił tego.
- Angela. - Spojrzała na niego. Miał dziwne przeczucie. - Masz też jakieś rany na dolnej części ciała?
Musiał zapytać choć chciał by było inaczej. Nie odpowiedziała tylko wstała i ściągnęła dresy. Dolna część wyglądała równie źle jak górną. Jak nie gorzej. Opatrywał ją i zastanawiał się kto jej to zrobił. Gotował już się. Chciał tego kogoś zabić.
Wiedział, że nie powie mu kto jej to zrobił. Więc wziął ją do swojego pokoju i położył.
- Prześpij się trochę. - Pocałował ja w czoło ale podniosła głowę i pocałowała go w usta. Nie sprzeciwiał się, a odwzajemnił to. Wiedział, że musi już przestać bo potem się nie powstrzyma więc odsunął się od niej i znowu pocałował w czoło. - Śpij.
Odwróciła się na bok i zamknęła oczy. Siedział przy niej do póki nie usnęła.                

piątek, 20 lutego 2015

Rozdział 13

Natsu szybko do siebie dochodził. Nawet szybciej niż powinien. Angela ciągle pilnowała Lucy i jej rodziny. Od tamtego czasu nikt ich nie atakował. Był spokój i cisza.
- Zbyt cicho. - Mruknęła Angela pod nosem.
Robiła właśnie patrol wokół domu Lucy. Nie podobała się jej ta cisza od kilku dni. Raven Tail  robiło wszystko szybko i niecierpliwie, dlatego popełniali dużo błędów oprócz Rainera. On był inny niż reszta.
- Masz racje. Jest cicho. -  Usłyszała głos Rainera. Siedział na drzewie, a ona go nie zauważyła. Poderwała głowę do góry i spojrzała na niego nienawistnym wzorkiem. - Nie patrz tak na mnie, Kotku. Jesteś bardzo spostrzegawcza i widzisz więcej niż ja ale mnie nie znajdziesz tak łatwo bo widzisz... - Zeskoczył z drzewa i stanął prosto przed nią. - ... za bardzo mnie kochasz. - Chwycił jej kosmyk włosów i zaczesał za ucho.
Chociaż jej nie dotknął prąd przeszedł jej ciało. Czuła motylki w brzuchu i kolana miękły ale nie okazywała mu tego chociaż on to widział. Uśmiechnął się lekko.
- Czemu tu jesteś ? Odwracasz moją uwagę? - Parsknął śmiechem słysząc jej pytania.
- Nie, nie odwracam. Trzeba czegoś więcej by ją odwrócić, ale niczego takiego nie ma. Nawet ja jej nie odwrócę. Przyszedłem bo dawno ciebie nie widziałem. - Objął ją w tali i przyciągnął do siebie.
- Mieliśmy umowę. - Odezwała się kładąc mu rękę na torsie, odsuwając się trochę od niego.
- Wiesz, że tak się nie da więc dlaczego? - Zapytał ale nie uwolnił z uścisku.
- Rozmawialiśmy o tym.
- Nie. Powiedziałaś, że to koniec i wyszłaś. Nie podałaś powodów. - Widziała w jego oczach gniew.
Zawiódł się na mnie i miał racje. Nie dałam mu nic konkretnego. Ominęła wszystko co było związane z jej uczuciami. Chciała się wyrwać z jego objęć i uciec jak najdalej od niego. Nie chciała o tym rozmawiać. Nie chciała rozmawiać o uczuciach. Widział to co chce zrobić.
- Czekaj... - Oberwał kopniakiem w poluzował uścisk.
Skorzystała z okazji i zaczęła biec do wejścia do domu. Słyszała jak biegnie za nią i na jej nieszczęście był szybszy od niej. Przewrócili się na ziemie.
- Uch.. - Jęknęła cicho Angela i próbowała wstać ale chwycił ją za rękę i odwrócił twarzą do siebie. Usiadł na nią okrakiem i trzymał na wysokości głowy jej ręce.
- Dlaczego?
- Puść mnie. - Próbowała się uwolnić lecz nie mogła.
- Puszczę jak odpowiesz. - Oboje byli wściekli i już podnosili głos.
- Bo cię kocham. - Wrzasnęła głośno, a on był w szoku. - Nie mogę z tobą być, bo cię kocham. Ludzie, którzy są dla mnie ważni... zawsze ich ranie i nie chce by ciebie to spotkało.  Jesteś też w innej organizacji i jak dojdzie do wojny między nami nie chce... - Głos się jej łamał z emocji jakie w niej były. Dała im dojść na światło dzienne. - Nie chce wybierać między tobą, a moją rodziną więc mnie Zostaw! - Wrzasnęła na końcu i naparła z cała siłą na niego.
Był w szoku po tym co usłyszał więc osłabł jego uścisk. Przewróciła się, wstała i w końcu dobiegła do domu Heartfili.
Leżał na ziemi tam gdzie go zostawiła. Nie wiedział co ma powiedzieć i zrobić. Pierwszy raz dała ujście emocją. Powiedziała co czuje, a on nic nie powiedział bo nie wiedział co. Był szczęśliwy, że go kocha,że się o niego martwiła ale jednocześnie smutny. Nie jest z nim bo są wrogami, po przeciwnej stronie broni i nie chce narażać organizacji, którą była dla niej jak rodzina. Ale nie to było najgorsze. Najgorsze było to, że płakała gdy to mówiła.
Potrafił znieść wszystko ale nie jej łez. i to jeszcze uronionych przez niego. Nienawidził jej ranić i nienawidził gdy ktoś ranił ją, a widział ślady na jej ciele świadczące o tym.
Wstał i ruszył do swojego domu. Chciał iść do niej lecz nie mógł. Jeszcze by sprawił jej problemy, a w końcu była w pracy. Wykonywała zlecenie. Kiedyś stawał jej cały czas na drodze ale ostatnio tego nie robił. Martwił się o nią.
Była w swoim przydzielonym pokoju i płakała. Leżała skulona na łóżku, a łzy jej leciały. Nie, że specjalnie to robiła one same leciały. Na początku była wściekła, że lecą i nie potrafiła przestać,a teraz miała to gdzieś.
Leżała na tym łóżku i starała się schować emocje. Jak to robiła zawsze, a teraz było jej trudno.
Oby dwoje nie zdawali sobie sprawy z tego, że  ich ktoś obserwował i wszystko nagrał. Był to czarno włosy chłopak z organizacji Sabertooth. Uśmiechnął się szeroko i zniknął tak szybko jak się pojawił.

- W końcu wolność! - Krzyknął Natsu zadowolony, że w końcu wypisano go ze szpitala.
- Ta. - Mruknęła Angela.
Brat zauważył, że jest bardziej obojętna i chłodna niż zwykle. Jednak nie pytał o co chodzi i tak mu nie powie.
Angela prowadziła samochód. Jechali do bazy. Ich Master chciał ocenić jak czuje się Natsu i czy może pracować.
Wysiedli i poszli prosto do biura. Jak zwykle bez pukania weszli, a co dziwniejsze Master nic na to nie powiedział. Patrzał posępnym wzrokiem na nich.
-  Dobrze cię widzieć Natsu. Widzę, że jesteś w pełni sił. - Przytaknął głową na znak potwierdzenia. Jak zawsze gdy by w pracy pozbawiał się emocji jak Angela. Szef skupił teraz swój wzrok na zielonookiej. - Masz mi coś do powiedzenia?
- Nie. - Odparła bez wahania.
- Mi się wydaje, że jednak tak. - Obrócił w ich stronę ekran komputera na którym było jakieś nagranie. Włączył i można było zobaczyć Angele i Rainera. Różowo włosa miała zdziwiony wzrok.
- Skąd to masz? Śledziłeś mnie? - Była spanikowana. Nie chciała by to wyszło na jaw i to w taki sposób.
- Nigdy bym ciebie nie śledził. Ufam ci, Angela. - Odparł bez wahania i wiedziała, że mówi prawdę. - Już dawno wiedziałem to, że coś was połączy. Wiedziałem to jak miałem świadomość wysłania ciebie na tą pierwsze zlecenie. To było nieuniknione . Jesteście tacy sami i jednocześnie przeciwieństwami i jako jedyna miałaś z nim szanse. Nie mam ci tego za złe. Jednak nie jest to teraz ważne. Ważniejsze jest to kto to nagrał. - Rodzeństwo skupiło na nim uważnie wzrok. - Nie zostawił żadnych śladów po sobie. Angela wiesz kto to może być?
- Niestety, nie. Nie znalazłam go, ani nie wyczuwałam w pobliżu. Możliwe, że własnie pojawił się w tym momencie. - Posępniała, a oni  nie musieli się pytać o jaki moment chodzi.
- Albo był już szybciej. Co oznacza, że trzeba być czujnym. - Chciała coś powiedzieć ale Master nie dał dojść jej do głosu. - Nie ma możliwości by Rainer lub ktokolwiek inny rozproszył twoją uwagę. Jesteś zbyt czujna.
- Co oznacza, że dorównuje Angeli. Musi być Żniwiarzem. - Mruknął Natsu. - Musimy wracać.
- Masz rację Natsu. Możliwe, że chodzi im o rodzinę Heartfilia. Idzie i uważajcie na siebie.
Odeszli bez słowa. Wsiedli do samochodu i ruszyli. Angela skupiła całą swoją uwagę na drodze. Była spięta po tym wszystkim. Natsu westchnął przeciągle.
- Rozumiem czemu mi nie powiedziałaś o tym.
- To nie tak. Ja..
- Nie potrafisz mówić o uczuciach. Pozbawiłaś się ich przez przeszłość, a teraz nie potrafisz ich wyrażać. Karcisz siebie za to za każdym razem. Ja miałem inaczej i nie pozbawiłem się ich wszystkich. - Zatrzymała się na czerwonych światłach i spojrzała na niego.
- Zmieniłeś się.
- Ja? No co ty. Nic się..
- Lucy ciebie zmieniła przez te kilka dni jak ciebie odwiedzała w szpitalu. Znowu jak dawniej wyrażasz uczucia. - Uśmiechnęła się lekko i ruszyła dalej. - Zawsze myślałam co zrobić byś je odzyskał. Jak widać trzeba było znaleźć odpowiednią osobę.
Natsu był zaskoczony tym wyznaniem. Nigdy nie myślał o tym, że jego siostra chce by odzyskał uczucia. Sama się pozbawiła i zamiast sobie pomóc, coś zrobić to martwiła się tylko o niego.
- Głupia. - Mruknął pod nosem uśmiechając się.
- Masz rację. Jestem głupia. - Na powrót nałożyła swoją maskę obojętności, która była już jej prawdziwa.
Choć próbowała to zmienić nie potrafiła. Dojechali w końcu na miejsce i wysiedli z samochodu. Chciała już iść do środka ale Natsu zablokował jej przejście.
- Ty wracasz dziś do domu i odpoczywasz, a ja pilnuje. Nie martw się dziś jest Mama w domu więc jesteś bezpieczna. - Znała ten wzrok więc westchnęła zrezygnowana i wróciła do samochodu odjeżdżając. Natsu się uśmiechnął się na ten widok i wszedł do środka.

środa, 18 lutego 2015

Ogłoszenie :D

Wraz z koleżanka postanowiłam napisać wspólnego bloga  :D


Będziemy tam pisać o wszystkim, a główna bohaterka nawet nie wie co ja czeka. 
Mam nadzieję, że Wam się spodoba i zachęcam do czytania :) 
Będzie akcja, romans, śmierć, ból, tajemnica, różne stwory i nie tylko ale musicie się sami o tym przekonać ;)