wtorek, 30 grudnia 2014

Rozdział 4


Różowo włosa dziewczyna wściekłą, że nie zwracała uwagę na jezdnie i prawie ich zmiażdżył tir, jechała najszybciej jak się dało do domu. Przed chwilą dostała SMS od tego samej osoby co zawsze. Chłopak zasiedziawszy obok patrzył tylko przed siebie obojętnie. Nie chciał teraz denerwować siostry jakimiś pytaniami. Zaparkowała z piskiem opon przed domem i szybko wysiadła i wbiegła do domu z hukiem. On zaś spokojnie wysiadł i szedł w stronę drzwi. Hana nie było w domu, dziś pracowała na nocną zmianę. Skrzywił się na samą myśl, że zostają z Izakiem. Zanim zdążył wejść do domu, wybiegła Angela ubrana tak jak wczoraj, wsiadła do samochodu i jeszcze szybciej odjechała. Westchnął przeciągle i wszedł do domu. Zobaczył Izaka w salonie oglądającego jakiś mecz. Chciał iść do góry i mieć go gdzieś.
- Natsu!! - Krzyknął a ten go zignorował i szedł po schodach do góry. usłyszał skrzypienie kanapy. - Mówię do ciebie, Gówniarzu! Gdzie ta suka wybiegła? - Zapytał z furią w głosie, a Natsu się odwrócił.
- Jak nazwałeś Angele? - Zapytał wściekły i zszedł do niego, stojąc na przeciwko niego. - Nigdy więcej tak jej nie nazywaj! - Warknął i głowa przekręciła mu się w prawą stronę, a na policzku poczuł lekki ból.
- Zważaj na język. Chyba że chcesz żeby oberwała Angela? - Nic nie odpowiedział tylko zacisnął pięść, aż zbielały mu kłykcie. - Tak jak myślałem. Teraz odpowiedz na pytanie.
- Nie wiem. Nie jestem jej Ojcem. - Odpowiedział zgodnie z prawdą ale Izak tego nie wiedział i myślał, że go okłamuje. Uderzył go pięścią w brzuch, sprawiając, że się przewrócił na ziemie i kopnął w brzuch z całej siły, a różowo włosy syknął z bólu. Ciągle go bolały rany z rana i teraz jeszcze to. Plunął w niego złoto włosy. - Naucz się szacunku do mnie inaczej może to się gorzej skończyć dla ciebie.
Odszedł, a Natsu wstał po chwili i ruszył do góry. Telefon w jego kieszeni wydał dźwięk więc go wyciągnął i zobaczył na wyświetlacz. Dzwonił do niego Gray. Partner z pracy.
- Hej. O co chodzi? - Zapytał bez ogródek różowo włosy. Zawsze jak dzwonił do niego Gray to z jakąś sprawą.
- Za 5 minut bądź we wschodniej części Miasta w dzielnicy Street Matr. - Natsu podszedł do szafy i przesunął wiszące ciuchy ukazując oczom średniej wielkości drzwi.  Wyciągnął klucz z kieszeni, poszukał odpowiedniego i otworzył owe drzwi.
- Spoko. - Rozłączył się nie pytając o szczegóły. Za drzwiami była broń. Wszystkiego było po jednym od pistoletów, przez rewolwery, karabiny po granatniki i dużo innych i wszystko się tam mieściło. Jeszcze były tam naboje, granaty i jakieś bomby własnej roboty. Wszedł do pomieszczenia na czworaka i wstał. Było to wąskie pomieszczenie ale wszystko dobrze poukładali więc nie miał problemu znaleźć swoją ulubioną broń Ceska Zbrojovka 75 w skrócie CZ 75.  Broń działa na zasadzie krótkiego odrzutu lufy, ryglowanie odbywa się poprzez przekoszenie lufy w płaszczyźnie pionowej. Po wystrzeleniu z magazynka ostatniego naboju zamek zatrzymuje się w tylnym położeniu. Broń posiada skrzydełko bezpiecznika pełniące równocześnie funkcję zwalniacza kurka znajdujące się z lewej strony szkieletu. Zatrzask magazynka znajduje się z lewej strony rękojeści. Magazynek dwurzędowy pudełkowy na 16 naboi.
Wziął jeszcze dodatkowe naboje na wszelki wypadek, wyszedł, zakluczył drzwi i wziął czarną skórzaną kurtkę. Kierował się do garażu. Poruszał się cicho by Izak go nie usłyszał. Wsiadł odpalił silnik i wyjechał z garażu. Pędem ruszał  w stronę wyznaczonego punktu.

***

Po 5 minutach znalazł się na miejscu. Szybko wysiadł z samochodu widząc we krwi Angele.
- Co się stało? - Zapytał spokojnie i poważnie. Angela spojrzała na niego to samo uczynił Gray.
- Nie chce jechać do szpitala, a zmuszać jej nie będę więc zadzwoniłem po ciebie. - Odezwał się Gray, a Natsu podszedł do siostry szukając rany. - Ech... Nikt nie podejrzewał, że Raven Tail obserwuje Angele i jej klienta. Gdy Angela zawoziła w wyznaczone miejsce, które podał jej klient w połowie drogi ich zaatakowano. Z przodu wyjechał tir i prawie wjechał w nich ale skręciła w bok wpadając na drzewo i rozbijając. Szybko dała cynk, żebyśmy przyjechali. I dobrze zrobiła bo było ich dużo. - Zaczerpnął powietrza czarno włosy i kontynuował. -  Za nim do jechaliśmy wybiła połowę z nich i wtedy w ostatniej chwili zasłoniła klienta swoim ciałem obrywając kulą w prawe ramie. Angela robiąc wszystko chroniła swojego klienta. I na szczęście udało się. Teraz Erza sprawuje tymczasowo nad nim opiekę. - Skończył opowiadanie, a krew z żyłach Natsu zaczęła wrzeć. Zaczerpnął powietrza by się uspokoić i wypuścił je.
- Pokaż ranę. - Zwrócił się do siostry spokojnie, a ona patrzyła tylko na niego obojętnie. Wyciągnął rękę w stronę prawego ramienia i odsunął płaszcz ukazując ranę. Z rany sączyła się krew. - Nie jest źle ale i tak nie podoba mi się to, że robisz z siebie jakąś tarcze. - Warknął zły, widząc ranę ale wiedział, że i tak nic z tym nie zrobi. Była zbyt uparta.
- Żyje i to się liczy. - Ominęła go i ruszyła w stronę samochodu a był to Lamborghini Murciélago LP640 Versace i był biały. Angela lubiła ten samochód, umiał rozpędzić się do 340 km/h. Usiadła z przodu na miejscu pasażera i czekała na brata.
Natsu i Gray stali w miejscu i patrzyli na Angele. Czarnowłosy wypuścił przeciągle powietrze.
- Ale napędziła na stracha. - Przetarł ręką twarz i kierował się do swojego auta MCLAREN 650S, który był dużo lepszy od bliźniaków ale nie mogli se pozwolić na lepszy zakup bo wszystko może się wydać.- Pilnuj jej.
Odezwał się jeszcze na odchody i wsiadł do samochodu. Natsu stał jeszcze chwile w miejscu i ruszył do samochodu.  Wsiadł i ruszył w stronę szpitala.
- Chyba se żarty teraz robisz?! Nie jadę do szpitala! Wiesz, że mama ma tam znajomą i o wszystkim się dowie. Jedziemy do domu! Sama se to zszyje. - Natsu nie chcąc denerwować bardziej Angeli i nie narażać się na jakiś z jej strony atak. Skręcił w prawo w stronę domu. - Tak lepiej.
- Jak się czujesz? - Zapytał i spojrzał na nią ze smutkiem w oczach. Nigdy nie okazywali uczuć, tylko przy sobie, między sobą. Nie chcieli ich okazywać przy innych by nie pomyśleli, że są słabi.
- Dobrze. To nic nowego. - Kącik jej prawych uniósł się do góry. - Tylko rana postrzałowa. Codzienność. - I uśmiechnęła się do niego szeroko, pokazując kły.  Natsu tylko pokręcił głową i sam się uśmiechnął.

***

- Może pomóc tobie? - Spytał, któryś raz z rzędu Natsu opierając się o drzwi od łazienki. Na ich szczęście nie było ojczyma w domu.
- Nie trzeba. Dobrze se radzę. - Natsu tylko westchnął słysząc te słowa i zsunął się w dół o drzwi oparty na ziemie. I stykał w nie głową z zamkniętymi oczami, nie wiedząc co ma ze sobą zrobić. Nie wiedział ile tak siedział ale drzwi się nagle otworzyły i padł na ziemie jak długi, a głowę miał między nogami Angeli. Otworzył oczy i spojrzał na nią, ona tylko przeszła dalej i ruszyła w dół schodów. - Chcesz coś do jedzenia?! - Zawołała z dołu.
- Tak! - Krzyknął i powoli zaczął wstawać. Przeciągnął się, aż usłyszał trzask kości ustawiających się w kręgosłupie i sam ruszył na dół do kuchni. Usiadł przy stole oparty plecami o ścianę i patrzył co robi jego siostra. Zazdrościł jej talentu kucharskiego, sam chciałby tak gotować ale wolał się nie zbliżać do tego, tylko coś by spalił. Angela przygotowała na obiad tradycyjne włoskie spaghetti. Powąchał i aż mu ślinka poleciała.

***

Pewna blond włosa dziewczyna siedziała przy oknie i patrzyła na piękny krajobraz. Widziała z tej strony góry, mnóstwo drzew, małą strumyczek, różne roślin i zwierzęta. Westchnęła przeciągle i wstała, ruszając  w stronę kuchni. Ten dom nie mogła nazwać domem.  Czuła się tu obco, mieszkała w dużej willi, miała wszystko co chciała ale jednocześnie nie miała. Chciała wyjść na miasto ale nie mogła. Szła tak powoli przez szeroki i długi korytarz, w kolorach złota, srebra i brązu. Ubrana byłą w spodnie przylegające i cienka bluzkę z długim rękawem w kolorze brzoskwini. Miała długie zgrabne nogi, talie osy, duży biust, smukłą szyje, pełne usta, piękne brązowe oczy i długie blond włosy jedwabiste ale... co z tego?. Nie była tu szczęśliwa czuła się jak w klace bez wyjścia. Schodziła z schodów, a w jej oczach ciągle była pustka, a wyraz twarzy obojętny. Zeszła na sam dół i skręciła w lewo w stronę kuchni. Zobaczyła Białowłosego mężczyznę w średnim wieku i brązowych oczach, ubrany w garnitur czarno-biały. Szykował jedzenie dla niej i jej Ojca. Matka zmarła jak była mała i była szczęśliwa. Po 2 latach jak jej Matka zmarła, jej piękny uśmiech i szczęście w oczach też umarły. Uśmiechnęła się do niego lekko. Teraz grała przed wszystkimi, że jest szczęśliwa.
- Witam Panienkę. - Odezwał się grubym ale przyjemnym głosem Capricorn. Nie uśmiechnął się ale taki już był. Rzadko się uśmiechał, zawsze był poważny ale miły dla Lucy.
- Witaj Capricorn. Co dziś zrobiłeś na obiad? - Zapytała wdychając przyjemny zapach dla jej nosa. - Przyjemnie pachnie.
- Dziękuje. Dziś zrobiłem Pieczoną kaczkę nadziewaną kasztanami, a na deser Sakiewki z czekoladowych naleśników ze świeżymi owocami. - Mówił to wyciągając z pieca kaczkę. - Zapraszam do stołu.

__________________________________________________________________

 CZ 75


 Lamborghini Murciélago LP640 Versace 

MCLAREN 650S


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz