- BUM! - Tylko to się usłyszało jak eksplodował budynek. Szkarłatnowłosa w ostatniej chwili zeskoczyła z budynku na drugi i już przygotowała swojego M60E4 i wycelowała lecz nie było żadnego celu. Szukała wszędzie gdzie się dało ale nie mogła znaleźć. Za to słyszała strzały.
- Gary! - Krzyknął Natsu na cały głos szukając partnera. To się stało nagle. Dostali zlecenie gdzie mieli uwolnić dziewczynkę jednego z najbogatszych osób w mieście. Weszli do środka i nic się nie stało, nikogo nie było i nagle wyszli znikąd i zaczęli strzelać. Dragneel w ostatniej chwili się skapną i popchnął na ziemie Graya. Przez to wszystko stracił go z oczu i jeszcze Erza. Wiedział, że nic się jej nie stanie. To Królowa w końcu ale i tak się martwił. Nie okazywał tego nikomu. Nie chciał by komuś stałą się im krzywda przez niego. Siedział na podłodze, między ścianą drzwi i wkładał naboje. Wszystko ucichło więc nie miał jak krzyknąć. Wyciągnął telefon i ekran patrzał na odbicie. Widział dwóch ludzi z prawej za drzwiami i jednego po prawej odsłoniętego. Wystawił lufę i wystrzelił. Trafił prosto w serce i padł. Rozległy się strzały, a on z drugiej strony wyszedł i strzelił dwa razy. Jeden w szyje oberwał, a drugi w głowę. Szedł dalej, wyczuł za nim ktoś się wyłonił i strzał. Oberwał w ramię. Spojrzał do tyłu i już miał strzelić ale ktoś go uprzedził. Był to Gray. Uśmiechnął się do niego z wyższością. Natsu tylko przekręcił oczami i ruszyli dalej. Tylko strzały było słuchać i jak ciała padają. Erza widząc cel też strzelała i pozbawiała kolejne osoby życia. Cennego życia ludzkiego, które jest niezwykle kruche i krótkie ale im to nie przeszkadzało. Zabijali złych by obronić dobrych. Wymierzyła i strzeliła. Kula przeleciała koło głowy Natsu i ucięła mu lekko włosy by trafić prosto w głowę napastnika, który chciał pozbawić go życia. Uśmiechnęła się zwycięsko i drapieżnie. Jak Królowa godnej tego miana.
- Widzisz jak się uśmiecha. - Zaczepił go Fullbuster i kiwnął głową na Scarlet.
- Heh.. a to u niej coś nowego? Zawsze się tak uśmiecha. - Zakpił Natsu i ruszył dalej. Skręcił na lewo i trafił na 2, Gray na prawo i nic dalej była ta dziewczynka więc szybko ja uwolnił.
Różowo włosy pozbawił ich życia i dołączył do Fullbuster. Zobaczył dziewczynkę, która się ich przestraszyła i chciała uciec
- Wyprowadź ją. - Rozkazał Dragneel.
- A ty? - Zapytał podejrzliwie Gray patrząc na przyjaciela, który tylko stał w miejscu.
- Zaraz dołączę. - Kłamał w żywe oczy.
- Kłamiesz. Co jest? - Podszedł i go chwycił za ramie ale ten odepchnął je szybko.
- Stóje na minie. Jak zejdę wybuchnie. A zlecenie trzeba wykonać do końca więc idź i ją odnieś i zdaj raport. - Mówił spokojnie i patrzał w jego oczy. Widział w nich szok.
- Co ty gadasz... Przestań chrzanić!!! - Krzyczał wściekły i puścił dziewczynkę, która korzystając z okazji zwiała lecz daleko nie uciekła złapała ją Erza. - Chcesz zginąć!!!
- Przecież zdarza się, że w tej branży się umiera. Na to zostaliśmy przygotowani. - Ciągle mówił spokojnie co denerwowało Fullbuster.
- Czy TY chcesz żeby TWOJA siostra mnie zabiła? - Wysyczał przerażony Gray. Przypominając sobie jakie katusze przeżywał jak tylko jej brat wylądował w szpitalu śmiertelnie ranny ale jakoś się z tego wylizał ale i tak to była jego winna. Chwila nie uwagi, a On go osłonił własnym ciałem. - Nie mam zamiaru tego powtarzać. Idziesz ze mną albo giniesz ze mną. Nie ma opcji żebym ciebie zostawił. Jesteśmy partnerami od początku i niech zostanie będzie do końca! - Natsu nie mógł uwierzyć w te słowa ale sam tak myślał. Wtedy pociągnął go Fullbuster za przed ramie i zszedł z miny. - Co dalej? - Zapytał zwycięsko myśląc, że to lipna mina.
- Padnij. - Popchnął go na ziemie i osłonił ciałem wtedy wybuchła ta mina. Wybuch ich popchnął i wylecieli z budynku. Poharatało ich, zrobiło kilka mocniejszych ran ale nie było źle....Przynajmniej z Gray. Miał kilka zatarć i stłuczone ramie po upadku ale nie przejął się tym i szybko wstał szukając różowych włosów. Zobaczył leżał 4 m dalej i nie ruszał się. W udo miał wbity spory kawałek drewna, a w plecach drzazgi, a przy szyi miał wbity gwóźdź z której sączyła się krew.
- Natsu. - Powiedział i ruszył do niego trochę kuśtykając. - Kurwa. - Przeklną widząc jego rany z bliska. Dlaczego on musi chronić wszystkich ale siebie nie? W sumie jego siostra nie jest nic lepsza. Raz prawie odcięła sobie głowę byle tylko ich uchronić. Przeszedł go dreszcz.
- Karetka zaraz powinna być. - Usłyszał aksamitny głos Królowej. Spojrzał i widział u jej boku szarpiące się dziecko pragnące wolności, którego nie dostanie tak szybko. Kiwnął głową i wyciągnął pasek ze spodni i zawiązał nad rana uda. Nie próbował nawet go bardziej dotykać. Mógł tylko pogorszyć sprawę. Po jakimś czasie usłyszeli głośny ryk karetki.
- Erza idź z nią. - Mruknął Gray. Nic nie odpowiedziała ale odeszła niechętnie. Lekarze z noszami do nich podbiegli i wzięli ich do karetki.
- Jak z nim? - Zapytała Scarlet.
- Nie wiem. Ciągle go operują. - Mruknął nie zadowolony Gray. - Ten idiota osłonił mnie..
- Tak już jest i nie zmienisz tego. - Odpowiedziała smutno uśmiechając się. - Powiadomiłeś Angele?
- Nie jeszcze nie. Wole poczekać na dobre wieści. - Przeszedł go dreszcz.
- W sumie racja. Jakby się dowiedział teraz to mogła by wybuchnąć. - Z sali wyszedł lekarz i ściągał rękawiczki. Uśmiechnął się.
- Wszystko z nim dobrze. Jak dobrze pójdzie jutro będzie mógł wyjść. - Odpowiedział na ich nieme pytanie, a oni wstali i poszli do niego. Leżał na łóżku nie ruchomo z maska tlenową na twarzy. Słychać było bip, bip, bip. Oznaczające reakcje serca.
- Teraz mogę zadzwonić. - Odezwał się i tak nie zadowolony Gray.
***
Jadłam obiad z rodziną Heartfilia. Było cicho i niezręcznie.
- Gdzie Natsu? - Zapytała Layla przerywające cisze. - Jak dobrze pamiętam dzisiaj miał być.
- Natsu wykonuje zlecenie. - Odpowiedziała i chwyciła szklankę by się napić. Miała złe przeczucia. Zawsze je miała i Natsu albo ktoś inny był ranny ciężko. Telefon zaczął jej dzwonić więc szybko odebrała. - Tak?
- Mieliśmy małe komplikacje podczas zlecenia,a Natsu leży w szpitalu ale ma się dobrze. - Usłyszała głos Graya. Milczała przez chwile i analizowała wszystko. Spojrzała na nich. Nie może ich zostawić o to może właśnie chodzić.
- Jest przytomny? - Zapytała z nadzieją.
- Nie ale jak odzyska przytomność dam ci znać. - Westchnął. - Sądzisz, że to sprawka Raven.
- Ja nie sadzę, ja to wiem. - Odpowiedziała wściekła. - Dzięki. - Rozłączyła się i wstała od stołu.
- Coś się stało? - Zapytał Jude.
- Póki co jeszcze nie. - Pozbawiła się emocji i stałą się teraz zabójcą którym była. - Ale każdy ma mnie powiadamiać. Kto wychodzi, gdzie, co i jak. Bez względu na wszystko. Gra się dopiero zaczęła. - I odeszła zostawiając ich z niepokojem w sercach.
Patrolowała cały dom i czekała z niecierpliwością na telefon. Chciała wiedzieć co z nim jest ale nie mogła ich zostawić. Zobaczyła ruch i ruszyła tam biegiem. Strzeliła i trafiła w głowę. Podeszłą i zobaczyła znak Raven Tail. Wiedziała, że jest ich więcej więc ruszyła do domu. Wszyscy już byli na dole.
- Co to..? - Nie dokończyła Lucy.
- Wszyscy do salonu. - Nikt się nie sprzeciwił i zrobili to. - Pod ścianę i położyć się. - Wyciągnęła drugą broń i czekała. Czułą swój bicz wokół uda, sztylet przyczepiony z tyłu i miecz za plecami. Wzięła je i dobrze zrobiła. Czekała i czekała. Mięśnie naprężyła , oddech uspokoiła, serce zabiło wolniej i strzał. Wyciągnęła miecz i zblokowała to. Kula odbiła się od ostrza, a potem więcej i wszystkie w nią wcelowane. Miała niesamowity wzrok, który ćwiczyła i widziała to co inni nie widzieli. Widziała najdrobniejsze szczegóły, nawet jak kula leci w jej stronę i gdzie uderzy. Strzały się skończyły ale weszło przez okno 10 osób. W drugiej ręce trzymała pistolet i strzeliła trzy razy trafiając w cel. Inni strzelali, a ona odbijała kule. Jedną odbiła prosto w użytkownika i trafił w głowę. Ruszyli na nią, wiedzieli , że maja marne szanse z nią ale muszą wykonać rozkazy. Całą 6 rzuciła się w jej stronę i atakowali . Blokowała i atakowała ale i tak obrywała. Jeden z nich podniósł broń i trafił ja między oczami. Padła na ziemie ale podcięła mu nogi i jak upadł skręciła kark nogami. Wstała i zobaczyła jeszcze 4 , a na zewnątrz było ich więcej. Gdyby była sama na tej akcji nie wzięła by pomocy ale jako, że musi ochronić tych ludzi musi wezwać. Rzuciła telefon w stronę Lucy.
- Lucy! - Krzyknęła. Weź telefon i wybierz numer do Erza! - Młoda Heartfilia wzięła telefon i zadzwoniła.
- Halo?
- Angela kazała mi zadzwonić do ciebie. Z tej strony Lucy Heartfilia...
- Już jadę. - Nie skończyła nawet blondynka zadania a jej przeszkodziła i się rozłączyła.
- Jedzie! - Krzyknęła i spojrzała na Angela. Otworzyła szeroko oczy. Jeden z nich wycelował prosto w nią i strzelił.
Angela widząc to pobiegła szybko i osłoniła ją ciałem. Oberwała w bok brzucha. Krew zaczęła lecieć. Wściekłą wyciągnęła sztylet i rzuciła w napastnika. Sztylet znalazł się między jego oczami i padł. 10 martwych ciał leżało na ziemi.
- Zostańcie. - Rozkazała i ruszyła w stronę okien i wyskoczyła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz