sobota, 10 stycznia 2015

Rozdział 9

Lucy i Angela pojechały do centrum handlowego, które było otwarte cały czas ale znajdował się po drugiej stronie miasta.  Lucy zaświeciły się oczy, zaś Angela tylko westchnęła. Nigdy nie była na takich zakupach i nawet nie chciała. Na dodatek ciągle pod płaszczem miała tylko bieliznę ale nie przejęła się tym zbytnio. Mało ludzi było ale jednak jacyś byli. 
- Chodźmy tam. - Chwyciła za rękę różowo włosom i pociągnęła do butiku. Było tam mnóstwo butów prze różnych. Angela się załamała widząc nie które buty i zastanawiała się jak można w tym chodzić ale wypatrzyła sobie ładne szpilki na obcasie lekkim. Czarne do kolan z paskami co świetnie wyglądało. Mogła kupić teraz ale stwierdziła, że teraz są jej nie potrzebne. Lucy kupiła 3 pary butów. Koturny, kozaki i adidasy. 
- Sama to dźwigasz. - Odparła tylko zielono oka i ruszyła dalej. Przeszły nawet nie połowę sklepów, a już zaczynało się robić jasno. - Wracamy. - Zarządziła Angela i kierowała się w stronę wyjścia. W rezultacie Lucy kupiła 3 pary butów, 2 sukienki, spodnie i 4 bluzki pasujące do nich.
Wsiadły do samochodu i odjechały.
- Dziękuje. - Odezwała się wesoło blondynka lecz Dragneel nic nie odpowiedziała.
Odstawiła Lucy i pomogła jej wszystko zanieść i odjechała w swoją stronę.
- Dłużej się nie dało? - Zapytał zirytowany Natsu.
- Wybacz lecz straciłyśmy rachubę czasu. - Odparła jak gdyby nigdy nic Heartfilia i rozpakowywała swoje zdobycze. Westchnął i wyszedł z pokoju. Nic nie spał ale nie dlatego, że nie ufał swojej siostrze. On mogły oddać jej każdego swojego klienta bo wie że nic mu się nie stanie. Nie spał bo patrolował cały dom, tak jak teraz. Tamci ludzi  byli z Raven Tail więc trzeba być czujnym. Byli nie obliczalni, szczególnie Rainer. As ich całej organizacji, nazywany Smokiem. Dziwna ksywa ale taką mu nadano. Obszedł cały dom w środku i na zewnątrz. Wszedł do domu i zobaczył Panią domu. 
- Witam. - Przywitał się należycie i chciał dalej robić to co robił ale zatrzymała go kobieta.
- Witaj. Powinieneś się przespać i odpocząć trochę. - Spojrzał na nią. - Ty z siostrą jesteście najlepsi więc szybko się nie pojawią, a gdy to zrobią będziecie zmęczeni. - Zauważyła. Dragneel pomyślał chwile i przyznał jej racje ale nie przyzna się do tego.
- Moim obowiązek jest chronić Panią i Pani rodzinę i to robię. - I uciekł jej z pola widzenia. Kobieta posmutniała i ruszyła do salonu. Usiadła przy kominku i patrzyła na ogień tlący się jeszcze tam, który powoli już gasł. Zamknęła oczy i można było zobaczyć, że przybyło jej kilka lat. Była zmęczona już tym wszystkim. Chciała gdzieś wyjechać i zażyć spokoju ale nie było to proste i łatwe zadanie.

***

W hotelu własnie ocknął się Rainer. Syknął z bólu czując jak głowa go boli i chwycił się tam ręką. Poczuł krew.
- Wredna. - Mruknął przypominając sobie jak to się stało. Wstał i ruszył do łazienki. Był wściekły, że dał się tak łatwo ogłuszyć ale nie dziwił się. Ona była nie obliczalna i szybka. Widział i nawet czuł, że chciała tego samego ale odrzuciła go. Nie chciała robić większej rany. Wyszedł, ubrał się, oddał klucz i ruszył w stronę domu. W połowie drogi dostał SMS: " Zlecenie: Zabicie komisarza policji na posterunku Atakaw." Odpisał i schował telefon kierując się tam. Znał go. To był jego klient, którym zajmował się już 3 miesiące i przyszedł w końcu na niego czas. Stał na dachu na przeciwko komisariatu. Położył się, wyciągnął broń Beretta 92 i wycelował. Pistolet działał na zasadzie krótkiego odrzutu lufy, ryglowanie następuję za pomocą rygla wachliwego. Po wystrzeleniu z magazynku ostatniego naboju zamek zatrzymuje się w tylnym położeniu. Zastosowano mechanizm uderzeniowy z kurkiem zewnętrznym, mechanizm spustowy posiada  samonapinanie. Zatrzask magazynka znajduje się na dolnej rękojeści, natomiast szydełko bezpiecznika po lewej stronie szkieletu. Magazynek dwurzędowy na 15 naboi. 
Czekał teraz na odpowiedni moment, aż będzie sam i będzie miał czas by zniknąć. Widział go w swoim biurze z jednym policjantem, który wyszedł w końcu. Odczekał jeszcze chwile. Uspokoił oddech, mięśnie. Skupił wzrok i pociągnął. Kula przeszła przez szybę i trafiła prosto w tył głowy. Uderzył głową w biurko. Uśmiechnął się pod nosem widząc jak policjanci słysząc to zaczęli panikować, a on wstał i odszedł. Nic po sobie nie zostawiając. Ruszył w stronę biura by złożyć raport, który jak zwykle będzie musiał potem spisać. Nienawidził tego robić, zawsze ma z tym zaległości ale co poradzić.

***

Angela właśnie wstała z łóżka słysząc jakieś trzaski na dole. Szybko wstała i zobaczyła jak szafka z talerzami spadła, a obok była Hana. 
- Mamo, nic ci nie jest? - Zapytała szybko do niej podchodząc i zobaczyła, że krwawi na ramieniu. 
- To nic skarbie. 
- Jak nic? Krwawisz. - Chwyciła ją i pociągnęła w stronę stołu gdzie ją posadziła i wzięła szybko apteczkę. Gdy opatrywała ranę, Izak przyszedł.
- Co się stało? - Zapytał widząc szafkę na ziemi i Hane raną.
- Szafka była luźna, nie zauważyłam tego i spadła. - Odezwała się spokojnie Kobieta i spojrzała na córkę. - Dziękuje. - Odpowiedziała gdy skończyła już.
- Uważaj na siebie bardziej. - Mruknęła, odłożyła apteczkę i zaczęła brać się za sprzątanie szafki. Hana uśmiechnęła się słysząc to. Rzadko słyszała od nich takie słowa albo jakiekolwiek emocje wyrażali. Była smutna przez to i nie wiedziała co spowodowało tą zmianę w jej ukochanych dzieciach. Bliźniacy zdawali sobie z tego sprawę, a najbardziej Angela. Podniosła szafkę i położyła na stół. Miotłą resztki szkła i porcelany zmiotła na podłogę i ją też zamiotła i wyrzuciła do śmietnika. Na szczęście dziś nie miała zajęć chociaż był środek tygodnia. Ziewnęła przeciągle.
- Połóż się spać. - Odezwała się Hana i popchnęła ją w stronę schodów. 
- No dobra ale ja to zrobię później. - Odpowiedziała i ruszyła do góry ale po chwili się cofnęła. - Biorę to dla pewności. - Chwyciła szafkę i poszła z nią do pokoju by zamknąć drzwi na zamek.

***

- Wybacz, że tyle czekałeś. - Odezwała się i rzuciła kluczyki w stronę brata. 
- Spoko. - Odpowiedział Natsu i skierował się w stronę samochodu.
- Jak coś Hana ma ranę na ramieniu. - Powiedziała kiedy obok niej przeszedł, zatrzymał się i spojrzał. - Szafka spadła jak wyciągała talerze. - Wyjaśniła. Kiwnął głową i odjechał. Weszła do rezydencji i skierowała się do salonu. Zobaczyła Layle, śpiąca obok kominka.
- Och... To dziś ty jesteś. - Odezwał się za nią Jude. Przeniosła swój wzrok na niego.
- Owszem. - Odpowiedziała i ruszyła na dalszy patrol, patrząc czy coś się zmieniło ale nic. Cieszyło ją to.  Było już popołudnie i robiła się głodna. Nie jadła śniadania więc skierowała się do kuchni, a tam był lokaj. 
- Dzień dobry. - Przywitała się i nie wiedziała co zrobić. Przecież nie podejdzie do lodówki jakby to była jej.
- Witam. Czy w czymś pomóc? - Zapytał widząc jej trochę zakłopotany wzrok.
- Emm... Trochę zgłodniałam. - Odpowiedziała i odwróciła głowę. 
- A czego sobie życzy Pani?
- Tylko nie pani. Jestem Angela. 
- Dobrze. To czego sobie życzysz Angela? - Zapytał ponownie.
- Jeśli to nie kłopot to jakieś kanapki. 
- Żaden. - I wziął się do roboty.
- Jak masz na imię? - Zapytała po długiej ciszy, zajadając się pysznymi kanapkami.
- Capricorn. 
- Jak się nie mylę to imię jest po łacinie a oznacza Koziorożec. 
- Dobrze mówisz. - Odpowiedział i się uśmiechnął. Na tym zakończyła się ich rozmowa.
- Dziękuje. - Powiedziała za nim zniknęła z pomieszczenia na dalszy patrol. Nie mogła siedzieć w miejscu. Za duże to było miejsce, zbyt duże. 

***

W tym samym momencie kiedy Angela robiła znowu rundkę po rezydencji, Natsu jechał do Hotelu Rainero. Miał się tam spotkać z Gray i pójść porozmawiać z pewnym mężczyzną. Innymi słowy dowiedzieć się jak najwięcej i żeby jak najmniej się wydać. Zaparkował i wszedł do hotelu gdzie czekał na niego już Gray. Ubrany był w garnitur ale z  rozpiętą biała bluzką do połowy, a marynarka była cała rozpięta.
- Cześć.
- Czołem. - Przywitali się i ruszyli po schodach do góry na 2 piętro do pokoju z numerem 14. Gray zapukał 3 razy i jak usłyszał "Proszę" otworzył drzwi i wszedli. Pomieszczenie było małe i skromne. Jak to w hotelach 2 gwiazdkowych. Na łóżku siedział stary facet. Brązowe, krótkie włosy i lazurowe oczy. Ubrany w dżinsy obdarte, jakaś bluzkę i płaszcz który nadawał się do wyrzucenia co najwyżej. 
- Ciesze się, że przyszliście. - Odezwał się cienki głosem i obrzucił wzrokiem. - Na pewno jesteście członkami Raven Tail? Pierwszy raz widzę... - Mruknął zastanawiając się.
- Jakiś problem?. - Odezwał się chłodno Natsu i wyciągnął pistolet kierując w jego stronę.
- Heh.. Skądże znowu. Tylko sprawdzałem. - Gray i jego partner uśmiechnęli się drwiąco, a facet połknął haczyk. Znali nawyki Raven więc nie trudno było ich naśladować.
- Więc. Miałem podać informacje dotyczące rodzinny Heartfilia. - Natsu nic nie dał po sobie poznać. - Ich rodzinna jest bardzo zamożna i ma dużo kontaktów, bardzo dużo przydatnych kontaktów. Gdyby udało się jakoś z nimi zaprzyjaźnić, możliwe, że sami mieliśmy zdobyliśmy by ich kontakty. Moglibyśmy handlować na większą skale i przemycać broń, narkotyki i wiele dużo innych rzeczy, a przede wszystkim zdobyliśmy by kasę. - Mówił to a jego oczy błyszczały. 
- Rozumiem. Coś jeszcze ? - Zapytał Gray.
- Nie. Tylko to udało mi się zdobyć co już każdy prawie wiem ale wiem, że Jude ma jakieś lewe interesy i czerpie dużo korzyści. Dodatkowo teraz wziął ochronę z Fairy Tail i wynajął Ogniste Smoki. - Zadrżał. - Ciesze się, że nie mam z nimi nic do czynienia. 
- To prawda. Nie chciałbyś ich spotkać. - Odpowiedział Natsu i wyszedł z pomieszczenia. Gray został jeszcze chwile i też wyszedł. - Znajdą go może za góra 3 dni. - Mruknął i wyciągnął papierosa, zapalając go.
- Stary mógłbyś chociaż nie w hotelu palić. Wystarczy, że u mnie w samochodzie palisz i już tam śmierdzi. - Odezwał się nie zadowolony Gray. Nie lubił papierosów, a co dopiero tego dymu, a jemu akurat przypadł partner palacz. Cieszył się, że z nim pracuje ale ten dym. Doprowadzał go to już do szału. Wyszli i ruszyli w swoje strony. Gray na spotkanie z jakąś dziewczyną. Chodził z kilkoma ale ciągle było mu mało. Natsu zadzwonił do szefa i powiedział co się dowiedzieli.
- Rozumiem. Miejcie oko na tą rodzinę, szczególnie na córkę. Na pewno będzie głównym obiektem. 
- Możesz na nas liczyć. - Rozłączył się i zadzwonił do siostry.
- To było jasne ale ciągle coś mi nie pasuje. - Mruknęła do telefonu. - Ciągle coś omijamy. - Westchnęła. - Muszę kończyć. - I rozłączyła się szybciej niż zdążył zapytać.
Mimowolnie nadepnął na pedał gazu i przyśpieszył. Chciał do domu pojechać ale musiał najpierw sprowadzi czemu jego siostra się rozłączyła tak szybko. 

*** 

Nie podobała się jej cisza, która zaległa w domu podczas jej rozmowy. Layla i Jude wyszli i zapewniali, że nie potrzebują ochrony więc została z Lucy. Przemieszczała się najciszej jak potrafiła, aż doszła do drzwi od salonu i zobaczyła mężczyznę. Włosy miał uczesane w afro i to takie wielkie a kolor czerwony. W rękach miał nożyczki, a ubrany w czarne dżinsy i niebieska koszule. Chciał iść na górę ale nawet nie postawił postawił stopy na pierwszym stopniu, a już leżał na ziemi przygnieciony przez różowo włosom. Wzięła jego nożyczki i przystawiła do krtani. Nie rozpoznała w nim członka Raven. Lucy słysząc jakieś dziwne odgłosy wybiegła z pokoju i  zobaczyła na dole schodów Cancer swojego fryzjera, który był przyduszany przez Angele.
- Zostaw go! - Krzyknęła i zaczęła schodzić. - To mój fryzjer. - Angela spojrzała na nią i na mężczyznę. W sumie pasowało to do niego. Szybko wstała i podniosła go otrzepując i poprawiając. 
- Przepraszam. - Odezwała się w końcu i spojrzała na niego. - Nikt mnie nie poinformował o Panu. - Wyjaśniła. Mimo wszystko nie chciała napadać nie winnego mężczyznę, która największą zbrodnie może robić, to złe ostrzyżenie.
- Nie szkodzi, krewetko. - Zgasił ją słysząc jak się do niej odezwał.
- Cancer zrobisz mi dziś ładną fryzurę? - Zapytała wesoło Lucy, klaskając w dłonie.
- Oczywiście, krewetko. - I ruszył do jej pokoju, zostawiając w szoku Angele.
- Krewetko? - Zapytała sama siebie. Potrząsnęła głową i usłyszała huk od strony drzwi wejściowych. Luknęła tam i zobaczyła Natsu z bronią w ręku. - Ty chcesz kogoś przestraszyć czy stać się wabikiem? - Zakpiła z niego. Prychnął.
- Musiałem dowiedzieć się dlaczego się tak nagle rozłączyłaś. - Odparł.

_________________________________________________


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz