piątek, 16 stycznia 2015

Rozdział 11


Było ich dużo dookoła domu Heartfilia ale Angela nie zrażało to. Biegła w wir walki, po mimo rany na brzuchu. Posiłki, które wezwała Lucy pojawiły się szybko. Byłą Erza, Gray, Laxus, Cana, a nawet Master. Raven widząc, że przyszły posiłki od razu zwiali ale nie wszystkim się udało. Na posiadłości Heartfilia było mnóstwo martwych ciał i tylko Angela odniosła rany. rany postrzałowe nie były dla niej nowością ale utrata tak dużo krwi już robiła różnice w jej ciele. Było jej słabo ale nie okazywała tego. Podszedł do niej szef i objął ja wzrokiem.
- Jedziesz do szpitala. - Stwierdził od razu i bez dyskusji.
- Nic mi nie jest. - Oburzyła się. Tylko kilka ran i już ma jechać do szpitala. Chyba w snach.
- Jedziesz i nie podlega to dyskusji.
- Ale..
- Nie ma żadnego ale! - Krzyknął już wściekły. Nigdy nie umiał zrozumieć tego rodzeństwa. Nawet jak maja śmiertelne rany i tak nie chcą jechać do szpitala. Pokręcił głową i postanowił iść do zleceniodawcy. Byli wszyscy w salonie, za nim dreptała Angela.
- Na razie macie spokój lecz jednak pozostawałbym ostrożny. - Odezwał się Szef donośnym głosem, tak aby każdy mógł go usłyszeć. Lucy widząc Angele w jakim jest stanie szybko do niej pobiegła.
- To poważne rany. - Była smutna.
- To nic ale i tak chciałam iść do szpitala do Natsu. - Mruknęła, a blondynka otworzyła oczy. Natsu w szpitalu. Nie wiedziała czemu ale tylko te myśli chodziły jej teraz po głowie.
- Choć zawiozę cię. - Jej rodzice zauważyli to.
- Gdzie idziesz? - Zapytała Layla spokojnym głosem.
- Zawiozę Angele do szpitala. Nie długo wrócę. - Odparła i wyszła u boku różowo włosa. Słyszała protesty rodziców ale ignorowała je. Nie chciała już być dłużej trzymana w klatce, szczególnie jak z nią była Angela!
Wychodząc zobaczyła dużo martwych ciał na ziemi ale nie przejęła się tym zbytnio. Starała się to ignorować. Co ciężko szło. Wszędzie była krew i miała ochotę podążyć za nią wzrokiem do celu. W końcu doszli do samochodu Angeli bo dziś przywieźli jej naprawiony, wsiadły i odjechały powoli. Ledwo umiała prowadzi ale no cóż. Raz grozi śmierć.

Przy szpitalu stali Erza i Gray. Czekali na Angele i Lucy. Zobaczyli jakieś samochód który ostro zahamował koło nich, a z miejsca pasażera wysiadła blada Angela i uklękła na ziemi prawie że ja całując.
- Alleluja! Ziemia! - Krzyczała klęcząc na ziemi i nie przejmując się ludźmi dookoła. -  Nigdy bym nie pomyślała, że tak się ucieszą na widok ziemi po której stąpam. - Z drugiej strony wysiadła Lucy nieco czerwona na twarzy.
- Przepraszam. - Podrapała się nerwowo za kark.- Myślałam, że lepiej mi pójdzie.
­- Spoko. Żyjemy. - Wstała i otrzepała się Angela i ruszyła w stronę tej dwójki. Uśmiechnęli się do niej.
- Nigdy nie myślałem, że zobaczę ciebie przerażoną. - Mrukneła Erza szerzej się uśmiechając i ją przytuliła, uważając by się nie umazać krwią.
- Usiądź z nią za kółkiem, a sama stwierdzisz że czeka ciebie tylko śmierć bez ratunku. - Wypuściła powietrze słysząc jęk Lucy. Ruszyli do pokoju Natsu ale pielęgniarka chciała ją zatrzymać bo była we krwi. Dobrze powiedziane chciała. Pielęgniarka nawet nie miała szansy, żeby coś jej powiedzieć a ją wyminęła i szybko ruszyła do przodu. Ledwo nadążała za Angela, Erza i Gray. Lucy była też z tyłu. Była wolniejsza od nich.
Angela wparowała do pomieszczenia gdzie był jej brat i podeszłą do niego.  Ciągle był nie przytomny. Pogłaskał go czule po włosach. Nigdy nie lubiła patrzeć na takiego Natsu. Miała z tym złe wspomnienia, bardzo złe.
- Pani musi iść ze mną. - Do sali wszedł Lekarz ale ona nie reagowała. Stała przy nim i patrzała na niego. - Proszę Pa...
- Słyszałam. - Odpowiedziała i spojrzała na niego. Pierwszy raz widział taki chłód u jakiegoś człowieka. Ale czy można było nazwać ją człowiekiem? Zabijała ludzi bez mrugnięcia oka w końcu.
Ruszyła do niego i wyszła. Lucy cały czas spoglądała na chłopaka. Widziała go pierwszy raz w takim stanie i już jej się nie podobało to. Nie powinien  być taki blady i pocić się cały czas, a oddech miał płytki.

Wbiła pięść w ścianę przy głowie Lekarza. Spojrzał na nią przerażony, a ona wściekła.
- Co wy mu dajecie? - Wysyczała. Ledwo trzymała nerwy na wodzy by nie wpaść w szal i go nie zabić.
- Ni...nic. - Wyjęczał przerażony.
- Jak nic! - Wrzasnęła tracąc cierpliwość. - On jest blady! Ledwo oddycha! - Wrzeszczała i chciała mu już przywalić druga ręką ale ktoś ją zatrzymał.
- Tak jak myślałem. To ty Angela. - Usłyszała jego głos. Szybko spojrzała na niego.
- Rainer. - Ledwo to słowo przeszło przez jej gardło. - Co tu robisz?
- Zbieram informacje. - Uśmiechnął się do niej w jej ulubiony łobuzerski sposób. - A ty powinnaś dać się zaszyć, a nie bić lekarzy. - Zauważył, a ona wciągnęła powietrze ze świstem.
- Oni. On. Podając coś Natsu. Nie będę stałą i patrzała na to. - Zawarczała na niego i wyrwała.
Widział w jej oczach nienawiść i.. ból. Rzadko widział ją taka ale zawsze tak się czuła gdy widziała swojego brata w złym stanie. Luknął na doktora i zobaczył, że patrzy na nich z obawą.
- Co mu podajecie? - Zapytał spokojnie.
- Nic. - Odparł ale widział, że kłamie. Angela musiał to samo zobaczyć, dlatego tak się wściekła. Uśmiechnął się do niego życzliwie.
- To może zdam jeszcze raz pytanie. - Walnął go pięścią w twarz a ten upadł.
- A ja nie mogłam go uderzyć!! - Oburzyła się różowo włosa.
- Ty już swoje dziś przeżyłaś. - Mrugnął do niej ale szybko spojrzał na mężczyznę, któremu z nosa krew leciała. - Więc ? Co mu dajesz? - Mężczyzna patrzył na niego chwile, a potem przeniósł wzrok na dziewczynę i przełkną ślinę.
- Podaje mu codziennie odrobinę tlenku azotu. - Dziewczyna zachłysnęła się powietrzem i podeszła do niego szybciej niż Rainer zareagował i kopnęła go w twarz ale Rainer chwycił ją w pasie i pociągnął. Telnek azotu podawany  niezależnie w jakich dawkach jest niebezpieczny. Do ich sali wbiegli inni lekarze i zobaczyli ich wszystkich. Zostali przetrzymani do póki policja nie przyjechała.
- Mam dowód na to, że ten lekarz truje pacjenta. - Odezwał się pewny siebie Rainer i podał im telefon. Policjanci po chwili oddali mu telefon.
- Jesteście wolni. - Mruknął i kiwnął na lekarza. - Zabieramy go.
Angela spojrzała na niego. Nie wiedziała co powiedzieć. Czy mu dziękować czy coś innego. Widział u niej bitwę ze sobą samą.
- Jak zawsze nie umiałaś nigdy nic do mnie powiedzieć miłego. - I to własnie w jej najbardziej lubił. Przytulił ją, a ona się nie opierała. Wtuliła się w niego i wdychała jego zapach. Brakowało jej tego. Brakowało jej tego bezpieczeństwa. Czuła, że przy nim może być bezpieczna. Oczywiście Natsu też ją chronił ale ona też jego chroniła. Chciała czuć bezpieczeństwo z jednej strony, bez obawy że ta druga osoba może ucierpieć ale nie da się tak. Chciała się uwolnić z jego silnych ramion ale jej nie pozwolił.
- Rai...
- Choć do mnie. Odpocznij sobie. Jesteś zmęczona, a twój brat teraz jest pod dobra opieką i szybko się nie wybudzi. Dobrze wiesz o tym. - Szeptał jej te słowa, mocno trzymając ją. W końcu gdy to powiedział musiało to dotrzeć do niej. Rozluźniła się. Pociągnął ją w stronę samochodu. Byli w pokoju u tego lekarza i musieli wyjść ale tak żeby nie widziała ich Erza i Gray.

Nie było trudno się przemycić do jego auta i pojechać do jego domu. Było mnóstwo ludzi. Weszła do znajomego pomieszczenia i wzięła oddech. Ciągle pachniał jak lawenda ten dom. Podobał jej się ten zapach.
- Zrobię coś do jedzenia. - Odgarnął jej włosy z karku i pocałował. Przeszedł ją dreszcz, który ukryła, a raczej się starała. Poszła do salonu i usiadła na wygodnej sofie i czekała. Po jakimś czasie przyniósł spaghetti. Ślinka naciekłą jej do ust, miała słabość do włoskiego jedzenia ale takiego dobrego, a Rainer potrafił je dobrze robić. Wzięła oddech żeby poczuć zapach. Rozmarzyła się. Usłyszała śmiech.
- Zawsze miałaś słabość do mojej kuchni. - Nie odpowiedziała tylko zaczęła jeść. Rozkoszowała się każdym kęsem. - Masz trochę sosu na brodzie. - Chciała zetrzeć ale on był szybszy i zlizał to, a ustami przeszedł na jej i pocałował głęboko. Nie odepchnęła go ale też nie odwzajemniła. Myślała czy może dać się ponieść emocją. Popchnął ją lekko i ona się położyła na sofie, a on ją przygniótł swoim ciężarem, który sprawiał jej przyjemność. Wyczuł że myśli nad  tym więc zszedł pocałunkami na jej szyje. Westchnęła cicho i widział jak chce go odepchnąć. Chwycił jej dolna wargę zębami i pociągnął lekko.
- Daj się ponieść. - Zamruczał w jej usta. - Nie myśl o tym. - Rękami błądził po jej ciele. Chwyciła jego policzki i przyciągnęła do siebie całując. Uśmiechnął się lekko i pogłębił pocałunek a rękę wsunął pod jej bluzkę, podciągając do góry. Jedną rękę wplątała w jego włosy, a drugą pod bluzkę dotykając jego pleców. Kochała czuć jego naprężone mięśnie, a on jej delikatną skórę. Ściągnęła jego bluzkę, a on nie zostając dłużny ściągnął i jej. Miała jeszcze stanik i szybko jemu już przeszkadzał więc się go pozbył. Dotknął jednej piersi i zaczął masować. Miała wspaniałe jędrne piersi i duże. Westchnęła cicho, a on drugą rękę przesunął wzdłuż jej tali w stronę spodni i je rozpiął. Ich namiętność nie miała końca. Każdy z nich cierpiał kiedy nie było drugiego przy nim. Przewrócił się na plecy i dał jej trochę po dominować. Od razu chwyciła jego Pasek od spodni i bez wahania je rozpięła, ściągając. Ustami zjechała po jego torsie zahaczając zębami jego sutka. Usłyszała jęk, co ja usatysfakcjonowało. Schodziła niżej i niżej, ściągając jego ostatnia część garderoby. Cicho jęczał i oddał się rozkoszy. Po chwili ją odciągnął i przyciągnął do siebie. To on chciał jej sprawiać przyjemność, a nie na odwrót. Ściągnął szybko jej ostatnie części ubioru i dotknął ręką jej uda po wewnętrznej stronie i masował ją. Nie przestając jej całować. Oddała mu się. Mógł robić co chciał. Wiedziała, że nie zrobi jej krzywdy. Od zawsze tak było choć na początku byli zaciętymi wrogami ale to się zmieniło w miłość. Bardzo namiętną i gorącą. Jęknęła głośno gdy w nią wszedł. Ciągle czuła ból, to co zrobił jej Izak.
-W porządku? - Zapytał słysząc, że to nie był jęk rozkoszy, a bólu.
- Tak. - Wysapała.  Spojrzał w jej oczy i zobaczył ból wymieszany z czułością ale widział głównie ból. Dotknął jej policzka. - Nie przestawaj. - Wysapała więc znowu zaczął się poruszać ale delikatnie. Widział na jej twarzy ból.
- Co się dzieje? - Zapytał z troską. Nie chciał sprawiać jej bólu. To było ostatnie czego chciał.
- Nic. - Wyjęczała. Wyszedł z niej i spojrzał na nią dokładniej. Dopiero teraz zobaczył siniaki, a  na dole zaczerwienienie i to poważne.
- Angela. - Zobaczył ból w jej oczach. Widział jej łzy. - Angela. - Odezwał się miękko i ją przyciągnął do siebie, tak że usiadła na nim na kolanach. Wtuliła się w niego. - Co się dzieje? - Kręciła tylko głową. To nie był pierwszy raz kiedy ją taka widzi. Chciał się dowiedzieć o co chodzi. Potrząsnął nią lekko, sprawiając, że patrzała na niego. - Powiedz. - Błagał ja już prawie. Tylko kręciła głową i łzy jej leciały. Pierwszy raz widział ją tak załamaną. Zacisnął usta i przygarną znowu do siebie. Lekko kiwał się, próbując ja uspokoić. Po jakimś czasie zasnęła w jego ramionach,  a on wstał i zaniósł do sypialni położył i spojrzał jeszcze raz. Okropnie wyglądała. Jakby ktoś...ją molestował!! Wściekł się, że dopiero teraz to do niego dotarło. Ale kto mógł to zrobić? Angela była silna i nikomu by się nie dała. Chyba, że wchodzi w to jej najbliższy. Dla nich była nawet wstanie życie oddać. Przeczesał włosy i postanowił się położyć przy niej,a konkretnie za jej plecami i przygarnął do siebie lecz nie zmrużył oka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz